Dwa kolory... czarny i biały, totalne przeciwieństwa będące krańcem palety barw. Dlaczego taki blog? Bo podobno ja taka jestem. Jak twierdzi mój mąż postrzegam wszystko albo na czarno albo na biało. Nie ma dla mnie żadnych pośrednich odcieni - mówi to w kontekście szarości ;) To tak jak z sinusoidą przy czym są tylko jej krańce. Góra albo dół. Cóż... ja tak nie uważam. Świat ma dla mnie pełną paletę barw. Jednak Wy czytelnicy sami to ocenicie czy widzę tylko czarny i biały czy może przemknie gdzieć w moich uczuciach, myślach, zachowaniu i wszystkim tym co przeleję słowami na bloga jakiś odcień niebieskiego, różowego czy też innego koloru.











środa, 23 lutego 2011

Podróż marzeń - ciąg dalszy

Codziennie myślę o tym kiedy zacznę spełniać marzenia. Jak na razie poświęcam się spełnianiu marzeń Marcina - czyli na tyle ile mogę pomagam mu w Fundacji. Jednak coraz bardziej wciągać mnie zaczyna Antarktyda. Siedzę i przeglądam strony z relacjami z wyprawy na niedostępny kontynent. Czytam o  wyposażeniu i ekwipunku jakie musi ze sobą zabrać każdy, kto się tam wybiera i jakie badania wypadałoby przejść. 
Podobnie jak inne wyprawy w regiony polarne wyprawa na Biegun Południowy,  wymaga sprawności fizycznej i przygotowania organizmu do jakże odmiennych i niezwykle  trudnych warunków klimatycznych.
To mnie jednak nie przeraża. Przerażająca jest cena i koszty dodatkowe. 
Kto nie chciałby w realu zobaczyć lodowych fal, które niewyobrażalnie niska temperatura zamroziła w nieubłaganym bezruchu. Ich majestatyczność, tworzy tak nierealistyczny krajobraz, że aż trudno uwierzyć, iż takie widoki wybrańcy mogą podziwiać na naszej planecie. 



Teoretycznie co miesiąc odkładając 1000 zł za 30 miesięcy będę w stanie spełnić swoje największe marzenie :)  
A może szczęście się do mnie uśmiechnie i wygram w LOTTO hihihihi - kto wie :)


sobota, 19 lutego 2011

pierwsze warsztaty

Ciężko było mi rano zwlec się z łóżka. Piszę zwlec bo wstałam o 8 rano a dopiero ok. 4.30 poszłam spać. Piątkowa impreza zbyt mocno się przeciągnęła przez pewnego Pana S., który dawał upust swojemu głosowi (od ok 1.30 śpiewał). 
Wszystko zaczęło się niewinnie. Mieliśmy poznać partnera naszej dobrej koleżanki Katarzyny A. Jako gospodarze, kupiliśmy 0,5 wódki, winko i 4 piwka dla urozmaicenia. Oni jednak przynieśli również 0,5 l wódeczki i tym sposobem alkoholu zrobiło się aż za nadto uważam. 
Ja byłam dość wstrzemięźliwa i piłam winko. Wyjątkowo po drugim kieliszku zaczęło mi się chcieć spać ale skończyłam na czterech. 
Marcin po pierwszej flaszce, która pękła w ciągu niespełna 40 min. lub może nawet szybciej zrobił się fajnie zakręcony. Określiła bym to mianem "pod humor". K. i S. też humory dopisywały więc towarzystwo powoli się rozkręcało. 
Sztywna na początku gadka zmieniła się w zabawne opowieści "o widzianym i zasłyszanym" a Sylwester jako doświadczony dziennikarz SE miał się czym pochwalić. Druga butelka "wyparowała" podobnie ekspresowo jak pierwsza. M. jej już prawie nie pił. Sylwek za to się nakręcił i zamówił jeszcze jedną, którą praktycznie wypił sam bo K. i M. już odmówili. 
W między czasie zaczęły się tańce, wesołe fotki itp. 









NIESTETY NIE MAM FOTKI Z MĘŻULKIEM BO WSZYSTKIE BYŁY ROZMAZANE

Sylwek tak się ociągał ze swoją butelką, że zrobiła się 4. Ponieważ K. była już "mocno zmęczona" postanowił zostawić resztę i kazał zamówić im taxówkę.
Po nieprzespanej nocy nadszedł ciężki dzień. 

sobota, 12 lutego 2011

Nasza fundacja

W końcu oficjalnie mogę napisać o naszej fundacji. Jeszcze przed wielkimi kłótniami spisaliśmy akt założycielski. Potem był remont biura przez który dochodzio do liczych i groźnych spięć a teraz już tylko czekamy na dokumenty z Sądu. Długo to trwało ale na reszcie będzie można rozwinąć skrzydła.
Celem fundacji jest popieranie i promowanie wszechstronnego rozwoju rękodzieła polskiego, a zwłaszcza wspieranie rękodzielników i twórców ludowych
Teraz będziemy szukać ludzi do pracy bo sami we dwójkę nie poddzwigniemy wszystkiego. Jest tyle pomysłów, że nie wiem za który się łapać. Tylko, że osoby, które są prócz nas w zarządzie i radzie nie wykazują żadnej inicjatywy. Może jak zatrudni się kogoś od marketingu, pozyskiwania funduszy, trenerów i mistrzów rękodzielnyczych wtedy sprawy posunął się do przodu.
Na razie organizujemy warsztaty rękodzielnicze z papierowej wikliny w bialskich szkołach podstawowych. Dzieci są świetnymi twórcami - nie ważne że jednemu wychodzi lepiej, drugiemu gorzej. Nie zrażają się i podchwytują każdy pomysł. Są po prostu genialne.
Wszystkich rękodzielników zapraszamy do współpracy :)

poniedziałek, 7 lutego 2011

Zmiana wizerunku

Kilka dni temu byłam u fryzjera. Stwierdziłam, że po kilku latach nalezy dokonać jakiejś zmiany ze swoją czupryną. Miał być na dość krótko z delikatnym irokezem ale jak na początek to za wielkie extrime i po prostu ścięłam się na krótko po dziewczęcemu.
Miało być mniej więcej tak:
Oczywiście dziwne by było gdyby fryzjerka obcięła mnie zgodnie ze zdjęciem jakie jej pokarazał.
Ogólnie rzekła bym - tu za długo, tam za krótko ale niby podobnie. Za kilka tygodni odwiedzę ją ponownie i wyraźniej powiem gdzie jak ma być.
Teraz jest tak trochę po babcinemu (fryzura a'la moja mama - kobieta 50+). Ważne, że włosy dadzą się ułożyć inaczej niż standardowo więc jak babcia nie wyglądam.
Może zrobię sobie w końcu fotkę to ocenicie jak wyglądam.

sobota, 5 lutego 2011

Cała prawda o maturzystach i nie tylko

Przez kilka dni nic nie pisałam, bo brakowało mi czasu. Maturzyści żyć nie dawali :) Jaka będzie ta obecna młodzież.
Wpadłam ostatnio na serię filmów - "MATURA TO BZDURA" a oto jeden z nich

wtorek, 1 lutego 2011

Podróż marzeń: magiczny świat - Antarktyda

Przez ostatnie dwa dni zamieszczałam na blogu zdjęcia z mojej podróży marzeń (na razie wirtualnej). Tak to właśnie Antarktyda.
Nie jestem normalną osobą marząca o wycieczce do egzotycznego kraju bo tam większość z nas może sobie pojechać - oby tylko było go stać. Od dziecka lubiłam zimę. Parę lat temu stwierdziłam, że moje niespełnione i największe marzenie to wyprawa do krainy wiecznych lodów. Niestety po pierwsze nie stać mnie na to - jak na razie - a po drugie każdy komu o tym mówię stuka się w czoło i stwierdza, że "mam nierówno pod kopułka". Nie mam więc nikogo ze znajomych kto marzyłby o tym samym. Nawet mój mąż twierdził jak mu powiedziałm o tym, że mi odbiła. Ale ja wierzę, że dopnę swego i kiedyś zobaczę krainę niebieskich skał lodowch.
Film "Marsz pingwinów" oglądałam chyba z 15 razy.