Dwa kolory... czarny i biały, totalne przeciwieństwa będące krańcem palety barw. Dlaczego taki blog? Bo podobno ja taka jestem. Jak twierdzi mój mąż postrzegam wszystko albo na czarno albo na biało. Nie ma dla mnie żadnych pośrednich odcieni - mówi to w kontekście szarości ;) To tak jak z sinusoidą przy czym są tylko jej krańce. Góra albo dół. Cóż... ja tak nie uważam. Świat ma dla mnie pełną paletę barw. Jednak Wy czytelnicy sami to ocenicie czy widzę tylko czarny i biały czy może przemknie gdzieć w moich uczuciach, myślach, zachowaniu i wszystkim tym co przeleję słowami na bloga jakiś odcień niebieskiego, różowego czy też innego koloru.











wtorek, 19 kwietnia 2011

Urlop ale krótki

Po długiej chwili milczenia na blogu i zbyt krótkim urlopie jak na warunki w których go spędzaliśmy wracam :)
Wyjazd 8.04 ok 20.40 z Białej Podlaskiej. Michalinka w miarę spokojna w swoim nowym super foteliku szybko usnęła. Noc jechałam ja aż do ok. 7.00 gdy stanęliśmy w Czechach na jakiejś stacji bo już nie dawałam rady. Ciężko mi się prowadziło bo były straszne wichury i mnóstwo połamanych wielkich radeł drzew na drogach. Mała na szczęście w nocy zbytnio się nie budziła. wstała raz ale bez żadnego płaczu tylko na pić. Po rannej pobudce Michaśka zaczęła obczajać co się dzieje. Reszte trasy robił Marcin. W Austrii mnóstwo postojów bo Michalinie świeciło słoneczko przez szybę i robiła się niespokojna.
Na miejscu byliśmy po ok 23 h.
Pierwszego dnia 30 st. C. więc od rana na plaży. Niestety nie wzięłam stroju ale miałam super fajne kolorowe  majteczki i bluzeczkę więc mogłam się rozebrać.



Michalinka od razu pokochała morze - nie ważne, że było dość zimne biorąc pod uwagę porę roku :) Piach i delikatne fale na szczęście nie były takie lodowate. Moczyła nogi i pieluchę. Po pierwszym dniu przyniosła w niej tonę piachu. Cóż nic dziwnego po takiej zabawie. 



Kiedy tatuś zaczął się nią więcej zajmować to w chwili gdy traciła go z oczy zaczynał się krzyk "TATA" i prawie płakała. 

Niestety po dwóch dniach pogoda zaczęła szwankować - była nawet burza wiec przez ten czas trochę pozwiedzaliśmy miasto. 





Michalinka też miała mnóstwo uciech. 



Karmiła nawet żółwie ;) 


Niestety po tygodniu trzeba było wracać. Planujemy jednak kolejny wyjazd w czerwcu :)