Długo a może nawet bardzo długi nie zaglądałam na swojego bloga. Od ostatniego wpisu dużżżżżżżo się mieniło. Po tym ciężkich chwilach w związku małymi kroczkami zaczęliśmy wychodzić na prostą aż do teraz. Żeby nie przesłodzić - jest wręcz idealnie.
Po krótce...
W sierpniu - jeszcze w niezbyt dobrych stosunkach pojechaliśmy wspólnie z naszym kolegą Tomkiem na II Światowy Festiwal Wikliny i Plecionkarstwa. To chyba miało znaczący wpływ na ocieplenie naszych relacji.
We wrześniu oplataliśmy drzewo papierową wikliną w ramach projekty "drzewo - papier" niosąc przesłanie do społeczeństwa: "drzewo łatwo jest wyciąć jednak by wyrosło takie samo trzeba dziesiątki lat". W naszym wydaniu papier wrócił na swoje miejsce czyli na drzewo z którego pochodzi.
No i oczywiście najważniejsze wydarzenie września to impreza urodzinowa Michasi. Na drugie urodzinki było zaproszonych trochę gości. Mała świetnie się bawiła - koledzy i koleżanki również. A my dorośli też delikatnie się zintegrowaliśmy i było wesoło.
No i oczywiście najważniejsze wydarzenie września to impreza urodzinowa Michasi. Na drugie urodzinki było zaproszonych trochę gości. Mała świetnie się bawiła - koledzy i koleżanki również. A my dorośli też delikatnie się zintegrowaliśmy i było wesoło.
Październik - jest już prawie całkiem dobrze. Wizyty w szkołach, spotkania z rodzicami celem promocji warsztatów z papierowej wikliny wpływają na zabliźnienie ran. Wracają dawne wspomnienia kiedy było lajtowo i uczuciowo. Tylko Anetka nie może znieść naszych nowych stosunków.
Listopad - spokój, czas przemyśleń, długich rozmów i tym co się działo. Przyjazd teściowej z Włoch. I znów to samo... Anetka K. ciągle wkurwiona że częstotliwość wizyt Marcina u niej zmniejszyła się o połowę lub bardziej. Sprzedajemy maszynę do produkcji mat. I tu na nasze nieszczęście zaczynają się kolejne problemy ale nie będę o nich pisać teraz.
Grudzień - planowaliśmy dużo wcześniej zrobić zakupy świąteczne. Nie udało się. Moi klienci nie rozliczyli się na tyle ile bym chciała i dopiero w dniu wigilii kupuję na szybko Marcinowi prezent bez wcześniejszego uzgodnienia co ma Mikołaj przynieść. Wigilia w domu w wąskim gronie. Babcia Kazia, mama, Marcin, ja i Michasia.
Planowaliśmy wyjazd po świętach na wczasy i sylwestra ale obejrzeliśmy się za późno . Obdzwoniłam 20 domków i wszystkie zarezerwowane więc zrezygnowaliśmy.
Sylwester z kilkorgiem przyjaciół spędziliśmy we Fregacie - klubie w stylu morskim w Białej Podlaskiej a następnie w domu znajomych.
Styczeń - mnóstwo pracy, pracy, pracy ... itd.
Luty - całe szczęście że zaczęły się ferie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz