Dwa kolory... czarny i biały, totalne przeciwieństwa będące krańcem palety barw. Dlaczego taki blog? Bo podobno ja taka jestem. Jak twierdzi mój mąż postrzegam wszystko albo na czarno albo na biało. Nie ma dla mnie żadnych pośrednich odcieni - mówi to w kontekście szarości ;) To tak jak z sinusoidą przy czym są tylko jej krańce. Góra albo dół. Cóż... ja tak nie uważam. Świat ma dla mnie pełną paletę barw. Jednak Wy czytelnicy sami to ocenicie czy widzę tylko czarny i biały czy może przemknie gdzieć w moich uczuciach, myślach, zachowaniu i wszystkim tym co przeleję słowami na bloga jakiś odcień niebieskiego, różowego czy też innego koloru.











środa, 22 grudnia 2010

Jasełka

Z samego rana (jak dla mnie 7.30 to rano) zdenerwował mnie maturzysta. Martwe sprzęty też dały o sobie znać. Laptop uruchamiał się zbyt długo a drukarka całkiem oszalała.
Poprzedniego wieczoru mój szanowny Pan mąż zamiast pomóc w domu przed świętami pojechał pomagać znajomemu. Tym samym ja straciłam nerwy.
Ale dzisiaj jest spokój od rana.
Byliśmy na jasełkach w Szkole Podstawowej nr 4 gdzie występowały dzieci z warsztatów. Miśka średnio się zachwycała ale zawsze to jakaś odmiana.
Cały dzień siedzę sama bo mężulek przeprowadzkę z kolegą uskutecznia. Na szczęście mała jest grzeczna i nie daje w kość. 
Na wieczór mam plany wyjazdowe... ale na razie cicho sza ;)  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz