Impreza po zdanej maturze. To na niej wszystko się zaczęło. Jak zwykle byłam razem z Nowym. Prawie jak papużki nierozłączki. Większość osób myślałaby, że jesteśmy parą (zawsze razem) ale nas łączyła tylko przyjaźń. No może od czasu do czasu zaspokojenie potrzeb sexualnych. Nie byliśmy o siebie zazdrośni. Spotykaliśmy się ze swoimi sympatiami ale jakoś tak ciągnęło nas do siebie. Tutaj jednak nie będę rozwijała tego tematu. Kolegę opiszę w historii.
Ale cóż... Impreza pomaturalna cieszyła wszystkich. Określiła bym ją wprost. Sex, drugs & rock'n'roll. Oj działo się.
Nowy w połowie imprezy przedstawił mnie swojemu koledze Marcinowi. Ani przystojny ani elegancki ani.. ani... ani... i jeszcze na dodatek po krótkiej rozmowie zaproponował że:
- "pójdziemy może do pokoju porozmawiać" - bo tam jest spokojniej.
Doświadczona, wiedziałam z czym mi się to kojarzy oczywiście odmówiłam. Marcin zagadał, że może umówimy się. Nie zauroczył mnie niczym więc zdawkowo powiedziałam,
- "jak chcesz możesz wpaść do mnie z Nowym i jakąś koleżanką".
Na tym nasze kontakty na imprezie się zakończyły.
Nad ranem skacowana wróciłam do domu.
Następnego dnia wieczorem zjawia się Nowy z kolegą Marcinem. Zaskoczona zapraszam do domu.
Nie pamiętam jak długo siedzieli wiem tylko, że dałam Marcinowi swoje zdjęcie w moro.
Podobnież to na tym spotkaniu chłopaczyna się we mnie zakochał do tego stopnia, że gdy zgubił fotkę szmat drogi razem z Rafałem wracali się po nią i szukali.
Nie byłam wtedy z nikim więc dla zaspokojenia czasu zaczęłam się z Marcinem spotykać - choć nadal nie wydawał mi się atrakcyjny (chudy, obcięty prawie na łyso i z kozią bródką).
Powoli jednak wszystko zaczęło się rozkręcać.
21 urodziny Marcina zaowocowały pierwszym aktem zazdrości z jego strony. Ja frywolna dziewczyna zawiesiłam oko na chłopaku z imprezy, który mi się spodobał. Znaleźliśmy się w pokoju obok. Nic się nie działo broń boże. Graliśmy jedynie na Play'u w Tekkena. Fakt siedziałam u niego między nogami bo "jakoś tak było mi wygodnie na podłodze" i po prostu grałam. Wpadł Marcin jak kolega zapinał mi lub odpinał szelkę - nie pamiętam bo to zbyt dawno było.
Akty zazdrości i wypominanie trwało jeszcze kilka dni.
LUBLIN
Zaczęłam akceptować swój związek z Marcinem. Pierwszy wspólny wyjazd do rodziny Marcina był około 1,5 miesiąca od moment jak się poznaliśmy. Z rodzinki znałam tylko cioteczną siostrę Agnieszkę, która dużo czasu spędzała w wakacje w Białej. Ciotkę, wójka i resztę (7) rodzeństwa poznałam na miejscu.
Rodzina pobożna więc nie było mowy o spaniu razem.
Marcin chciał się wykazać i zapewniał atrakcje.
MAJDANEK
MUZEUM
ZAMEK
STARE MIASTO
CDN...