Wszystko zaczęło się niewinnie. Mieliśmy poznać partnera naszej dobrej koleżanki Katarzyny A. Jako gospodarze, kupiliśmy 0,5 wódki, winko i 4 piwka dla urozmaicenia. Oni jednak przynieśli również 0,5 l wódeczki i tym sposobem alkoholu zrobiło się aż za nadto uważam.
Ja byłam dość wstrzemięźliwa i piłam winko. Wyjątkowo po drugim kieliszku zaczęło mi się chcieć spać ale skończyłam na czterech.
Marcin po pierwszej flaszce, która pękła w ciągu niespełna 40 min. lub może nawet szybciej zrobił się fajnie zakręcony. Określiła bym to mianem "pod humor". K. i S. też humory dopisywały więc towarzystwo powoli się rozkręcało.
Sztywna na początku gadka zmieniła się w zabawne opowieści "o widzianym i zasłyszanym" a Sylwester jako doświadczony dziennikarz SE miał się czym pochwalić. Druga butelka "wyparowała" podobnie ekspresowo jak pierwsza. M. jej już prawie nie pił. Sylwek za to się nakręcił i zamówił jeszcze jedną, którą praktycznie wypił sam bo K. i M. już odmówili.
W między czasie zaczęły się tańce, wesołe fotki itp.
NIESTETY NIE MAM FOTKI Z MĘŻULKIEM BO WSZYSTKIE BYŁY ROZMAZANE
Sylwek tak się ociągał ze swoją butelką, że zrobiła się 4. Ponieważ K. była już "mocno zmęczona" postanowił zostawić resztę i kazał zamówić im taxówkę.
Po nieprzespanej nocy nadszedł ciężki dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz