Przez ostatnie dwa dni zamieszczałam na blogu zdjęcia z mojej podróży marzeń (na razie wirtualnej). Tak to właśnie Antarktyda.
Nie jestem normalną osobą marząca o wycieczce do egzotycznego kraju bo tam większość z nas może sobie pojechać - oby tylko było go stać. Od dziecka lubiłam zimę. Parę lat temu stwierdziłam, że moje niespełnione i największe marzenie to wyprawa do krainy wiecznych lodów. Niestety po pierwsze nie stać mnie na to - jak na razie - a po drugie każdy komu o tym mówię stuka się w czoło i stwierdza, że "mam nierówno pod kopułka". Nie mam więc nikogo ze znajomych kto marzyłby o tym samym. Nawet mój mąż twierdził jak mu powiedziałm o tym, że mi odbiła. Ale ja wierzę, że dopnę swego i kiedyś zobaczę krainę niebieskich skał lodowch.
Film "Marsz pingwinów" oglądałam chyba z 15 razy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz