Codziennie myślę o tym kiedy zacznę spełniać marzenia. Jak na razie poświęcam się spełnianiu marzeń Marcina - czyli na tyle ile mogę pomagam mu w Fundacji. Jednak coraz bardziej wciągać mnie zaczyna Antarktyda. Siedzę i przeglądam strony z relacjami z wyprawy na niedostępny kontynent. Czytam o wyposażeniu i ekwipunku jakie musi ze sobą zabrać każdy, kto się tam wybiera i jakie badania wypadałoby przejść.
Podobnie jak inne wyprawy w regiony polarne wyprawa na Biegun Południowy, wymaga sprawności fizycznej i przygotowania organizmu do jakże odmiennych i niezwykle trudnych warunków klimatycznych.
To mnie jednak nie przeraża. Przerażająca jest cena i koszty dodatkowe.
Kto nie chciałby w realu zobaczyć lodowych fal, które niewyobrażalnie niska temperatura zamroziła w nieubłaganym bezruchu. Ich majestatyczność, tworzy tak nierealistyczny krajobraz, że aż trudno uwierzyć, iż takie widoki wybrańcy mogą podziwiać na naszej planecie.
Teoretycznie co miesiąc odkładając 1000 zł za 30 miesięcy będę w stanie spełnić swoje największe marzenie :)
A może szczęście się do mnie uśmiechnie i wygram w LOTTO hihihihi - kto wie :)
Życzę spełnienia marzeń.
OdpowiedzUsuń